Jednym z głównych celów polityki Trzeciej Rzeszy było włączenie zdobytych terytoriów w strukturę gospodarczą Niemiec i maksymalne ich wykorzystanie. Planowano zatrudnić jak największą liczbę Polaków do pracy na rzecz rozwoju potęgi gospodarczej Niemiec. Robotnicy zagraniczni mieli zastąpić powołanych do wojska obywateli niemieckich oraz cudzoziemskich robotników sezonowych, zatrudnianych powszechnie w Niemczech od końca XIX wieku.
Narzędziem do realizacji tego zadania miał być system sprawnie działających urzędów pracy. Już w trzy dni po napaści na Polskę Niemcy uruchomili na zajętym terytorium pierwsze Arbeitsamty (urzędy pracy). Od października 1939 roku na terenach okupowanej Polski funkcjonowała gęsta sieć tych urzędów.
Przymusowe deportacje obywateli polskich na roboty do Trzeciej Rzeszy można podzielić na kilka etapów. Pierwszy z nich rozpoczął się niemal natychmiast po wkroczeniu wojsk niemieckich do Polski i trwał do wprowadzenia administracji cywilnej (IX – X.1939 r.).
Niemal równocześnie z zajmowaniem terenów polskich przez oddziały niemieckie wojsko bądź podążające za nim siły policyjne przeprowadzały łapanki wśród ludności cywilnej. Akcja ta miała charakter czysto propagandowy. Starano się udowodnić Niemcom, iż prowadzenie wojny i zajmowanie nowych terenów niesie za sobą wymierne korzyści. W pierwszej połowie września wysłano do pracy w rolnictwie do Prus Wschodnich pierwszą, liczącą 13000 osób, grupę robotników. Zatrudniono ich, jak i wziętych do niewoli żołnierzy, do zbioru ziemniaków.
Bardziej zorganizowany charakter deportacje przybrały po powstaniu urzędów pracy. Zaczęły one wysyłać robotników do pracy w Rzeszy już w drugiej połowie września. Pierwsze transporty odjechały z Bydgoszczy, Gdyni, Gniezna i Górnego Śląska. Urzędy pracy dysponowały – przygotowanymi już wcześniej przez mieszkających tam Niemców – listami osób, które jako element niepewny powinny bądź wyjechać na roboty, bądź w inny sposób opuścić te tereny.
Drugi etap rekrutacji siły roboczej nastąpił po wprowadzeniu cywilnej administracji okupacyjnej i trwał aż do powołania urzędu generalnego pełnomocnika do spraw zatrudnienia (26.X.1939r. ‐ III.1942r.).
Na okres ten przypada akcja masowego zatrudniania jeńców wojennych. Założenia polityki jenieckiej powstały już w 1938 roku. Zgodnie z nimi obozy jenieckie powinny być zlokalizowane na obszarach odczuwających deficyt siły roboczej, a urzędy pracy powinny prowadzić ewidencję zawodową każdego jeńca, w celu efektywnego zatrudnienia go w wyuczonym zawodzie.
Akcja rekrutacji siły roboczej, sposób traktowania miejscowej ludności, w tym inteligencji, był nieco inny na terenach, które miały stać się integralną częścią państwa niemieckiego, a inny na terenach późniejszego Generalnego Gubernatorstwa. Na terenach włączonych do Trzeciej Rzeszy władze niemieckie nie prowadziły dobrowolnej rekrutacji robotników przymusowych. Wiązało się to z przekonaniem, wynikającym z ideologii nazistowskiej, iż Polacy jako ludzie gorszego gatunku nie mają prawa decydowania o swoim losie. Wywózki do Niemiec miały charakter zaplanowanych akcji.
W oparciu o imienne listy przygotowane przez urzędy pracy, wzywano osoby przeznaczone do wyjazdu do stawiennictwa w Arbeitsamcie. W tym okresie władze niemieckie skupiły się jednak głównie na akcji przesiedlania Polaków na tereny GG i przygotowaniu terenów wcielonych do Rzeszy do całkowitego zasiedlenia ich ludnością niemiecką.
Na terenie GG przez cały okres okupacji prowadzono agitację za dobrowolnym wyjazdem „na roboty”.
Nie szczędzono środków finansowych na propagandę, ale akcja ta nie przyniosła pożądanych rezultatów, z powodu zdecydowanego oporu społeczeństwa.
Od początku 1940 roku stawało się jasne, że GG nie dostarczy narzuconej odgórnie liczby robotników przymusowych. Już w lutym 1940 roku nabór dobrowolny wspomagano różnego rodzaju środkami przymusu. W miastach przeprowadzano łapanki, a na wsiach imiennie wzywano mieszkańców do stawienia się wyznaczonego dnia celem wyjazdu na roboty.
Włączono w to policję i władze gminne, które były odpowiedzialne za dostarczenie określonego centralnie kontyngentu robotników. Początkowo działania te były słabo zorganizowane, ale już od kwietnia, gdy akcja wyjazdów dobrowolnych skończyła się, a władze centralne naciskały na wypełnianie kontyngentów, przy rekrutacji robotników zaczęto stosować przymus bezpośredni. Powszechne stało się zatrzymywanie w charakterze zakładników członków rodzin osób uchylających się od pracy. Urzędy pracy miały ogromne kompetencje do stosowania kar (również cielesnych) wobec Polaków. W celu realizacji zamówień z Rzeszy Arbeitsamty ściśle współpracowały z władzami administracji lokalnej, lokalnymi komórkami NSDAP i wszystkimi formacjami policyjnymi.
Pomimo stosowania przez władze niemieckie różnego rodzaju represji: aresztowań, terroru, uwięzienia prewencyjnego w wychowawczych obozach pracy, a nawet obozach koncentracyjnych, również i te działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Z żądanych 500000, udało się wysłać do Niemiec 50000 robotników przemysłowych i 160000 rolnych.
Do 1941 roku wyjazdom do Niemiec towarzyszył terror i przymus. Na imiennych listach przygotowywanych przez Arbeitsamty władze umieszczały osoby, które w ich przekonaniu zagrażały Trzeciej Rzeszy. Dotyczyło to osób wykształconych i młodzieży. Wywiezienie ich do Niemiec miało aspekt prewencyjny – uniemożliwiało im udział w konspiracji.
Deportacje do Rzeszy osłabły w 1941 roku, gdy rozpoczęto przygotowania do wojny z ZSRR. W tym czasie robotnicy przymusowi byli potrzebni do pracy na terenie Polski, szczególnie przy pracach drogowych i kolejowych.
W czasie wojny z ZSRR powszechne stało się przymusowe zatrudnianie miejscowej ludności do prac przyfrontowych, przewozu broni i elementów uzbrojenia. Trudno oszacować jakiej liczby osób to dotyczyło, wiadomo jednak, że na terenach wschodnich, gdzie front zatrzymał się na dłużej, przypadki te były bardzo częste.
Już w 1941 roku na obszarach wcielonych do Rzeszy zaczynało brakować robotników, którzy mogliby zapewnić utrzymanie produkcji przemysłowej na wysokim poziomie. Okupant chciał bowiem osiągnąć w krótkim czasie dwa wykluczające się cele. Z jednej strony – usunąć ludność polską i osiedlić Niemców, z drugiej strony – zwiększać produkcję przemysłową i dostarczać robotników dla starej Rzeszy. Było to szczególnie widoczne na terenach mocno uprzemysłowionych – w Wielkopolsce i na Śląsku, mniej w Rejencji Ciechanowskiej, która była źródłem robotników (głównie rolnych) dla Prus Wschodnich. Sytuacja ta zmusiła władze do spowolnienia akcji wysiedleńczej oraz zatrudniania coraz młodszych dzieci.
Kolejny etap deportacji to okres od chwili stworzenia specjalnego urzędu Generalnego Pełnomocnika do Spraw Zatrudnienia do klęski pod Stalingradem (III 1942 r. – II 1943 r.).
Urząd ten decyzją Hitlera stał się samodzielnym organem administracji państwowej. Posiadał ogromne kompetencje do rekrutacji siły roboczej w zajmowanych państwach. Od tej chwili prawo do prowadzenia akcji pozyskiwania robotników przymusowych miały tylko powołane przez niego placówki werbunkowe. W kwietniu pełnomocnikami do spraw zatrudnienia w poszczególnych okręgach administracyjnych mianowano sprawujących w nich władzę Gauleiterów (naczelników okręgów z ramienia NSDAP).
Reformy te miały doprowadzić do centralizacji instytucji werbunkowych oraz powiązania ich z terenowymi przywódcami NSDAP. Po przeprowadzeniu wspomnianych reform urzędy pracy przystąpiły po raz kolejny do rekrutacji siły roboczej. W tym okresie akcje zaczęły przybierać najbardziej bezwzględne formy. 7 maja 1942 roku Generalny Pełnomocnik do Spraw Zatrudnienia – Fritz Sauckel wydał rozporządzenie zezwalające, w przypadku braku zgłoszeń dobrowolnych, na przymusową rekrutację robotników. W tajnym okólniku zgadzał się na nieprzestrzeganie prawa dotyczącego ochrony dzieci polskich. Skutkiem tych działań było nasilenie terroru wobec Polaków i kierowanie do pracy coraz młodszych dzieci. W tym okresie zaczęto zatrudniać również kobiety.
Czwarty etap rekrutacji rozpoczął się po klęsce Niemiec pod Stalingradem i trwał do końca wojny. W tym czasie przestały obowiązywać jakiekolwiek reguły przy rekrutacji robotników. Nastąpiła „totalna mobilizacja siły roboczej” wszelkimi możliwymi sposobami. Okres ten cechuje się szczególnym okrucieństwem wobec Polaków. Robotnicy przymusowi musieli zastąpić powoływane na front coraz młodsze roczniki niemieckiej młodzieży. Władze Trzeciej Rzeszy nie starały się już nawet zachowywać pozorów przyzwoitości. Robotników pozyskiwano w drodze łapanek, pacyfikacji, masowych wysiedleń. Do pracy w Trzeciej Rzeszy wysłano w 1943 roku kilkadziesiąt tysięcy osób wyrzuconych brutalnie z Zamojszczyzny. W marcu 1943 roku wysiedlono z Kraju Warty 23500 osób, które skierowano do pracy w gospodarstwach znajdujących się pod zarządem niemieckim na terenach okupowanej Francji. Starano się również jak najefektywniej wykorzystywać już pracujących. Powszechne stało się zatrudnianie kobiet, dzieci poniżej 12 roku życia i więźniów obozów koncentracyjnych. Od początku 1943 roku władze zdały sobie sprawę, że wysoka śmiertelność więźniów działa na szkodę Niemiec. Zezwolono rodzinom uwięzionych na dostarczanie paczek żywnościowych, co przy panującym w obozach głodzie poprawiło, chociaż w minimalnym stopniu, ich los.
Ostatnimi robotnikami przymusowymi deportowanymi do Rzeszy byli ci, którzy zostali przymusowo ewakuowani przed zbliżającym się frontem radzieckim. Dla niektórych droga ta zakończyła się tragicznie – podzielili los swych „panów” – zostali zamordowani przez Rosjan, w chwili gdy niemalże odzyskali wolność.
Sytuacja polskich robotników przymusowych deportowanych do Trzeciej Rzeszy była bardzo ciężka. Zarządzenia niemieckie szczególnie dyskryminowały Polaków i obywateli ZSRR. Ich pozycja była gorsza niż robotników cudzoziemskich z innych państw. Z Polakami w Rzeszy nie zawierano żadnych umów o pracę. Zatrudnienie odbywało się poprzez urzędowe kierowanie poszczególnych osób do pracodawców, zgłaszających uzasadnione zapotrzebowanie na siłę roboczą. Polak nie miał prawa wyboru ani zmiany miejsca pracy. Czas pracy ustalał pracodawca. Robotnicy zatrudnieni w rolnictwie pracowali od wczesnych godzin rannych do późnego wieczora, także w niedziele i święta. Od 1942 roku wstrzymano urlopy. Niemieccy pracodawcy nie zapewniali żadnej ochrony przed utratą życia lub zdrowia, nie chronili kobiet w ciąży. Urlop macierzyński trwał kilka dni. Polska młodzież pracowała w takich samych warunkach i wymiarze czasu co dorośli, otrzymywała jednak niższe wynagrodzenie. Olbrzymia większość Polaków cierpiała z powodu głodu. Dzienna wartość pożywienia nie przekraczała 1500 kalorii. Polaków pozbawiono prawa zakupu jakichkolwiek artykułów sprzedawanych ludności niemieckiej na podstawie kart żywnościowych. Polscy robotnicy musieli nosić przyszytą do ubrania literę „P”. Mieli zakaz opuszczania miejsca zamieszkania bez urzędowej przepustki, nie mogli przebywać w lokalach publicznych, uczestniczyć w imprezach kulturalnych, podróżować bez przepustki pociągami, zawierać związków małżeńskich, chodzić do kościoła. Oczywiście obowiązywał bezwzględny zakaz utrzymywania kontaktów intymnych z Niemcami.
Polacy zatrudniani w rolnictwie mieszkali w budynkach gospodarczych, nierzadko ze zwierzętami. Ci, którzy pracowali w zakładach przemysłowych, mieszkali w warunkach skoszarowanych – w obozach. Kwaterowano ich we wspólnych pomieszczeniach (w barakach, salach tanecznych, remizach strażackich) nie zawsze przystosowanych do zamieszkania.
Ciężkie warunki życiowe wywierały negatywny wpływ na zdrowie robotników. Wielu chorowało, pozbawieni byli jednak opieki lekarskiej. Ciężko chorych odsyłano do domu. Robotnicy podlegali jurysdykcji Gestapo i nawet za drobne przewinienia lub niesłuszne oskarżenia ze strony pracodawcy mogli trafić do obozu koncentracyjnego. Oprócz represji policyjno‐sądowych Polacy doznawali różnych szykan ze strony niemieckich pracodawców (np. bicia).
Niemieckie władze okupacyjne miały opracowany szczegółowy plan rozmieszczania robotników przymusowych deportowanych do pracy. Zgodnie z nim Polacy powinni być zatrudnieni tylko i wyłącznie na obszarach starej Rzeszy. Założeń tych nie zrealizowano. Polscy robotnicy przymusowi pracowali niemal na całym terytorium kontrolowanym przez Trzecią Rzeszę. Na północy, za kołem podbiegunowym, znaleźli się mężczyźni zatrudnieni w organizacji Todt do budowy schronów i umocnień. Organizacja ta zatrudniała przymusowo Polaków na Wyspach Normandzkich (wyspa Jersey) i we Włoszech. Około 50000 Polaków znalazło się w Sudetach, 113000 w Austrii i włączonej do niej części Słowenii, kilkanaście tysięcy w Alzacji, Lotaryngii, Luksemburgu i Belgii, 23500 na terenach okupowanej Francji. Polacy zatrudnieni w pociągach roboczych tzw. bauzugach naprawiali tory kolejowe we wszystkich krajach kontrolowanych przez Niemcy.
Ustalenie dokładnej liczby wszystkich deportowanych robotników jest bardzo trudne. Waha się ona między 1700000 (według Ulricha Herberta) a 3200 000 (według środowisk poszkodowanych). Czesław Łuczak – historyk, który zajmował się polityką gospodarczą i ludnościową Trzeciej Rzeszy, podaje liczbę 2857500 osób.
Relacje